Obrazy Jacka RykaĹy rozjaĹnia czarne sĹoĹce melancholii, postawy egzystencjalnej, w ktĂłrej â jak pisaĹa Agata Bielik-Robson â ânajpeĹniej wyraĹźa siÄ monotonia istnienia oddanego bez reszty ciÄĹźarowi, nuda toĹźsamoĹci, powagi, gĹÄbi, pamiÄci â wszystkich tych modi egzystencjalnych, ktĂłre opierajÄ siÄ na wytrwaĹym i sumiennym, zamkniÄtym w sobie powtĂłrzeniuâ[1]. Metafora czarnego sĹoĹca, jakiej w sonecie El Desdichado uĹźyĹ GĂŠrard de Nerval, odnosi siÄ do obezwĹadniajÄ cej siĹy smutku, znuĹźenia i pustki rodzÄ cej siÄ z tÄsknoty za utraconym obiektem poĹźÄ dania, ale melancholia jest teĹź, jak gĹosi gĹĂłwna teza przywoĹujÄ cej tÄ przenoĹniÄ, gĹoĹnej ksiÄ Ĺźki Julii Kristevej, zaburzeniem symbolicznej relacji ze Ĺwiatem, w ktĂłrym podmiot depresyjny szuka dla swego udrÄczonego ciaĹa jakiejkolwiek moĹźliwoĹci ekspresji. JednÄ z jej przyczyn jest nostalgia, ktĂłra pierwotnie oznaczaĹa gorÄ ce pragnienie ujrzenia ojczyzny, uporczywÄ tÄsknotÄ za krajem rodzinnym, czymĹ oddalonym przestrzennie, nieobecnym, minionym. Jednak z czasem aspekt temporalny wziÄ Ĺ gĂłrÄ nad przestrzennym, a melancholiÄ zaczÄto postrzegaÄ przede wszystkim jako straĹźniczkÄ Ĺźycia historii, z ktĂłrÄ straciliĹmy bezpoĹredniÄ wiÄĹş.
"Blask czarnego sĹoĹca"
Violetta Sajkiewicz
PamiÄÄ kaĹźdego czĹowieka jest wywodzeniem wyobraĹźeĹ i jednoczeĹnie wielkim kuszeniem wyobraĹşni. Za ich poĹrednictwem ocalamy to, czego nam zbywa lub to co w Ĺźyciu roztrwonione. NiezaleĹźnie jednak od tego sam zabieg ocalania niesie z sobÄ pewnÄ sprzecznoĹÄ i dwuznacznoĹÄ â faktycznie ocalanie jest sprzysiÄĹźeniem z ĹźaĹobÄ . SiÄgamy przecieĹź do obrazu, mimo Ĺźe ten - jak powiada wspĂłĹczesna fenomenologia - jest nicoĹciÄ przedmiotu. To, co byĹo, nie istnieje. A jednak kultura nie jest niczym innym jak wĹaĹnie pamiÄciÄ wszystkich tekstĂłw i obrazĂłw â tych doĹwiadczanych bezpoĹrednio w Ĺźyciu i tych doĹwiadczonych w efekcie lektury. Gdyby zatem w tym kontekĹcie ogarnÄ Ä wielowÄ tkowoĹÄ twĂłrczoĹci Jacka RykaĹy, moĹźna by skonstatowaÄ, Ĺźe artysta ten artykuĹuje z owych doĹwiadczeĹ zarĂłwno aspekt poznawczy jak i celebrujÄ cy. Pierwszy stanowi prĂłbÄ topograficznego zdefiniowania bÄ dĹş wykreowania z pamiÄci znaczÄ cych elementĂłw przestrzeni oraz ciÄ gĂłw czasu. Drugi â jest ich estetycznÄ i konceptualnÄ celebracjÄ . Co teĹź istotne â prace sosnowieckiego artysty, jakkolwiek korespondujÄ z pewnym klimatem i âduchemâ miejsca, w jakim powstaĹy, nigdy nie stanowiĹy oczywistej â wydawaĹoby siÄ â realizacji postulatu regionalizmu. RykaĹa nigdy przecieĹź nie zwiÄ zaĹ siÄ z Ĺźadnym lokalnym nurtem czy wynikajÄ cymi zeĹ towarzyskimi inklinacjami. Jego twĂłrczoĹÄ nie respektowaĹa teĹź tego, co okreĹlamy jako dominantÄ aktualnych praktyk artystycznych. Duchowo, czy moĹźe raczej toĹźsamoĹciowo, twĂłrczoĹÄ ta jednak nigdy nie byĹa wolna od specyfiki, aromatĂłw i temperatury miejsca, jakim jest ĹlÄ sk, a w ĹcisĹoĹci - ZagĹÄbie. To wĹaĹnie z jego topografii i geografii, wywodzi siÄ caĹa mitografia tej przestrzeni, ktĂłrÄ RykaĹa konsekwentnie rozwijaĹ przez trzy minione dekady
"MIT I PERSONA, CZYLI ARTYSTA W BUDUARACH I PRZEDSIONKACH PAMIÄCI"
Roman Lewandowski
Pobierz w pdf peĹny tekst
...MalujÄ
c zakamarki Sosnowca, a nawet dobitnie podkreĹlajÄ
c ich charakterystyczne detale, Jacek RykaĹa maluje âcaĹy Ĺwiatâ. Pokazuje go skromnie, a rĂłwnoczeĹnie hojne. A pomiÄdzy wierszami swego obrazowego przesĹania daje zachÄtÄ do filozoficznej melancholii. Jakby przez Ĺwietliste albo mroczne szpary tych wszystkich bram, parkanĂłw, drzwi do ciemnych korytarzy lub niedomkniÄtych okien wylewaĹa siÄ poza obraz owa sĹynna, heraklitejska rzeka, do ktĂłrej nie sposĂłb wejĹÄ dwa razy. Z tym jednym zastrzeĹźeniem, Ĺźe rzeczywistoĹÄ w obrazie jest zatrzymana w czasie. Unieruchomiona. NieĹmiertelna.
MoĹźna to wszystko nazwaÄ âmalarstwem Jacka RykaĹyâ. Ale powiedzieÄ âmalarstwemâ, to zdecydowanie za maĹo. Bo w tym przypadku, choÄ wszystko bierze siÄ z malarskiego lub malarsko- fotograficznego, lub malarsko- stolarsko- szklarsko- Ĺmieciarskiego czy co tam jeszcze zechcemy, zaczynu, to znajdujemy siÄ dopiero na poczÄ tku dĹuĹźszej, mentalnej przygody. jej dĹugoĹÄ, jej gĹÄbokoĹÄ i trwaĹoĹÄ Ĺladu, jaki zostawia w pamiÄci, to juĹź nie tylko przeĹźywanie sztuki. To coĹ wiÄcej. O sztuce warto mĂłwiÄ i warto w niÄ wierzyÄ, jeĹli nie ogranicza siÄ jedynie do pustej retoryki, do piÄkna dla samego siebie. Tak jak to dzieje siÄ u omawianego artysty...
âJacek RykaĹa na orbicie prawdyâ
Henryk Waniek
...W malarstwie tego piÄÄdziesiÄcioletniego artysty, ktĂłry wykĹada teraz na Akademii Sztuk PiÄknych w Katowicach, i ktĂłry ma na swoim koncie ponad piÄÄdziesiÄ t wystaw indywidualnych w Polsce i za granicÄ , brak Ĺpiewu. Jego smutnÄ lirykÄ cechuje powolny i powaĹźny rytm pieĹni ĹźaĹobnych, przerywanych jedynie niekiedy oderwanymi i gwaĹtownymi eksplozjami koloru, ktĂłre stanowiÄ jakby krzyk nadziei.
Prace intensywne, melancholijne, czÄsto dzielone na liryczne obrazki, jakby poliptyk, ktĂłre czasem zmieniajÄ siÄ w rzeĹşby. Niejednokrotnie malarstwo ustÄpuje miejsca baterii: szkĹo poĹupane drewno, ktĂłre przypomina niektĂłre dzieĹa Alberto Burii, stare haczyki, ktĂłre chroniĹy skromny dobytek domĂłw robotniczych i inne starocie z przeszĹoĹci, znalezione na targach ze starzyznÄ . TwĂłrczoĹÄ RykaĹy przez symbole opowiada o losach narodu. Artysta dokonuje tego poprzez przedstawianie starych bram, zrujnowanych schodĂłw, uwaĹźnie ĹledzÄ c smutnÄ poezjÄ kopek trawy, wyrastajÄ cych ze spÄkaĹ bruku. PoruszajÄ cy i niezwykle ekspresyjny jest wielki stĂłĹ, przykryty spĹowiaĹÄ materiÄ zamiast obrusem. Nie ma przy nim biesiadnikĂłw, lecz jedenaĹcie prac caĹkowicie pozbawionych elementĂłw dekoracyjnych. Podstawa kaĹźdej z nich jest stara fotografia, później preparowana, jak na przykĹad grupa dzieci w drewnianej ramce przyszytej dziesiÄ tkami metalowych gwoĹşdzi. Na Ĺrodku stoĹu samotnie stoi porcelanowe naczynie, peĹne cukru, symbolu âluksusuâ w czasach biedy i wyrzeczeĹ...
Edoardo Sassi
âCorriere della Seraâ, marzec 2000.
(tĹum. ElĹźbieta JogaĹĹa)
...Jacek RykaĹa jak przez szkĹo powiÄkszajÄ ce przybliĹźa nam mikrokosmos ĹlÄ ska. Z pokruszonych przez czas drobin krajobrazu przywoĹuje pamiÄÄ o losach tej ziemi, o trudnej egzystencji jej mieszkaĹcĂłw, o dramatyzmie skromnej i zarazem bogatej kultury miejskiej, kultury niemych zazwyczaj wielkich oĹrodkĂłw przemysĹowych.
RykaĹa z peĹna powĹciÄ gliwoĹci pasjÄ szuka poezji w Ĺladach bytowania ludzkiego, przyglÄ da siÄ zniszczonym przez Ĺźycie starym bramom, wydeptanym stopniom schodĂłw, wyĹlizganym porÄczom, zaciekom na Ĺcianach, kÄpkom traw rozsadzajÄ cych odwieczne bruki. Konfrontuje te pamiÄ tki z brutalnymi rekwizytami codziennoĹci, a takĹźe z melancholijnym zapisem przeszĹoĹci w starych fotografiach.
Jacek RykaĹa w swoim wyrazistym malarstwie ewokuje magicznoĹÄ ziemi, a wĹaĹciwie tego molocha urbanistycznego, skrywajÄ cego mnogoĹÄ ludzkiego losu...
Tadeusz Konwicki
âPodszepty dzielnicy Sielecâ
wstÄp do katalogu 1995
...Postawa Jacka RykaĹy, obserwatora rzeczywistoĹci, ĹledzÄ cego Ĺźycie ludzkie poprzez epizodyczne wÄ tki nastÄpujÄ ce po sobie, albo obok siebie, przypomina wzorzec osobowy Baumanowskiego - âSpacerowiczaâ. Tyle tylko, Ĺźe w wÄdrĂłwce RykaĹa - âspacerowiczâ spotyka nie tyle ludzi co ich cienie, a jedynym materialnym ekwiwalentem ich obecnoĹci sÄ przedmioty i miejsca. Personifikacje niewiele znaczÄ cych przedmiotĂłw (takich jak numerki z mieszkaĹ, tabliczki z ulic, klamki, haczyki, szczÄ tki okien i drzwi) sÄ jak fragmenty zdjÄte z Ĺźywego organizmu, jak wspomnienie rÄ k, oczu, stĂłp, ktĂłre nie tak dawno ich dotykaĹy.
RykaĹa â âSpacerowiczâ proponuje stan przywoĹujÄ cy okreĹlenie Jeanâa Baudrillarda - âbardziej rzeczywisty niĹź rzeczywistoĹÄâ...
âPodszepty dzielnicy Sielecâ
Izabella Gustowska